Reklama Nike skłoniła mnie do głębszej refleksji ;) pomijam fakt, że jest doskonała i idealnie trafiła w sprawę, która mnie męczy od dłuższego czasu. Sprawa młodych ludzi, ich motywacji oraz walki o swoje, a raczej jej brak. Szybkie poddawanie się i brak zaangażowania to niestety coraz większy problem, który odbija się czkawką wszystkim dookoła. Czy ktoś wie, dlaczego tak się dzieje ?
Nike Football: The Last Game ft. Ronaldo, Neymar Jr., Rooney, Zlatan, Iniesta & more
"Bylejakoś' to hasło przewodnie wielu osób (szczególnie młodych roczników), które miałem przyjemność poznać przez ostatnie lata. Bardzo często byli to bardzo fajni ludzie - inteligentni, ułożeni, tylko brakowało im "tego czegoś". Takiej kropki nad "i", która by powodowała, że za wszelką cenę pragną osiągnąć jakiś cel.
Jeśli się za coś biorę, to staram się to robić na 100, a nawet 110%... niestety w życiu popełniłem sporo błędów i przez takie podejście kilka projektów zawaliłem. Uważam jednak, że to mnie nauczyło bardzo wiele - przede wszystkim coraz lepiej oceniam, czy jestem w stanie się czemuś poświęcić w całości i doprowadzić sprawę do końca, czy lepiej oddać dany temat innym ludziom, bo robienie np. danego projektu na 50%, albo po łebkach mnie nie interesuje.
Taki mały żart, ale życie pokazało mi wiele razy, że rywalizacja sportowa potrafi obnażyć najgorsze cechy charakteru danej osoby. W tym miejscu po raz kolejny na celownik wezmę młode roczniki... przez wiele lat grywaliśmy w piłkę mając dość zaawansowany wiekowo zespół, naszymi przeciwnikami były młode wilki - szybsze, bardziej sprawne, ale i mniej doświadczone. Wynik spotkania był bardzo często taki, że mieli ochotę zejść z boiska dużo wcześniej niż się umawialiśmy ;)
Dlaczego wynik naszych spotkań był taki, a nie inny ? Moim zdaniem była to kwestia doświadczenia życiowego oraz sposobu wychowania. Wielu z naszych piłkarzy miało już dzieci, piwny brzuszek i wiele nieprzespanych nocy za sobą. Dzięki temu taka osoba nie musi nikomu nic udowadniać, przychodzi po prostu się rozerwać i pograć w piłkę. Wiadomo, zdarzały się spięcia, ale raczej każdy znał swoje miejsce w szeregu, wiedział w czym jest dobry i jak to ma wykorzystać. Nie miały miejsca kłótnie odnośnie tego, kto ma stać na bramce, czy kto ma iść strzelać bramki... po prostu wchodziliśmy i wiedzieliśmy jak grać. Przede wszystkim byliśmy jak monolit - jeśli jedna osoba miała gorszy dzień, reszta starała się uzupełniać braki (co oczywiście nie zawsze wychodziło :D).
Graj tak, jakby to był Twój ostatni mecz w życiu... - źródło: www.nike.com
Po drugiej stronie barykady mamy młode wilki... zespół, który był jak domek z kart - wystarczyło lekko go popchnąć, a całość się waliła. Oczywiście wykorzystywaliśmy to bardzo często, bo jakoś trzeba było wyrównać różnicę 10-15 lat :) Największym ich problemem była psychika. Łatwość z jaką można wyprowadzić takie osoby z równowagi powoduje, że cały zespół jest niestabilny. Dodatkowo brakowało u nich zaangażowania, gry na 110% oraz wzajemnego wspierania się w słabszych momentach. Tutaj dochodzimy to tematu tego wpisu. Powinno się grać tak, jakby to był ostatni mecz w życiu - więc z maksymalnym skupieniem, zaangażowaniem i na granicy własnej wytrzymałości. Jeśli po 2h grania (bez większych przerw), jakaś osoba jest w stanie jeszcze normalnie biegać, to raczej nie dała z siebie maksimum.
To podejście do tematu poznałem ostatnio na squash-u i trafiło mnie w samo serce :) Wcześniej nie potrafiłem tego określić w prosty sposób. W gruncie rzeczy nie chodzi o wygraną, czy przegraną, ale o to, czy po wszystkim jesteśmy zadowoleni z siebie. Zawsze można trafić na lepszego gracza, ale zawsze trzeba sobie zadać pytanie: "czy dałem z siebie wszystko?", "czy mogłem coś zrobić lepiej?". W squashu jest to szczególnie ważne, bo technika gry odbija się mocno na wyniku końcowym. Trzeba przez cały czas myśleć i kontrolować swoje ruchy. Jeśli przegramy, ale nie popełniamy aż tak dużo własnych błędów - to najprawdopodobniej przeciwnik miał lepszy dzień, lub był po prostu dla nas za dobry :)
Stara piłka - źródło: https://worksthatwork.com/2/grassroot-football
Dlaczego tyle o sporcie i jak to się ma do pracy, do rodziny? Przede wszystkim wszystko jest ze sobą połączone :) Bardzo często zaangażowanie podczas gry przekłada się na zaangażowanie w pracy i w projektach. Pracujmy więc tak, żebyśmy byli zadowoleni i dumni z tego, co robimy. Uważam, że każdą pracę, nawet tą najmniej ambitną, można wykonywać z pełnym zaangażowaniem i starannością. Jeśli nie jesteśmy w stanie prostych obowiązków wykonać dobrze, to nie liczmy, że ktoś powierzy nam jakieś poważniejsze zadanie.
To już ostatnie przemyślenie, które wiąże się z młodymi wilkami :) Błąd, który my - rodzice popełniamy jest niestety taki, że chcemy, aby nasze dzieci miały wszystko, żeby żyło im się dobrze - lepiej niż nam. Przez takie podejście bardzo często niestety pozbawiamy ich elementu rywalizacji i walczenia o swoje. To w późniejszym wieku przekłada się prawdopodobnie na mniejszą wolę walki na wszelkich płaszczyznach życia :( sam się na tym łapię i próbuje z tym walczyć - ale jest bardzo ciężko.
Prosty przykład na zakończenie... w czasach jak ja chodziłem do podstawówki mieliśmy dwa korytarze, a na nich po jednej ławce... 90% czasu siedziały na nich najstarsze roczniki, bo młodsze nie miały szans się tam wbić. Te korytarze uczyły życia, uczyły współżycia z innymi ludźmi oraz konsekwencji swoich czynów w stosunku do silniejszych jednostek ;) Toczyła się tam nieustanna walka o wejście na wyższy stopień wtajemniczenia... walka o swoje miejsce w świecie... Druga część naszego życia w podstawówce to były boiska piłkarskie. Spędzaliśmy tam większość przerw, czy to śnieg, czy deszcz, czy upał. W piłę zawsze dało się pograć - nawet na lodzie :)
Po kilku latach przeszedłem się do tej samej podstawówki po rozbudowie i co zobaczyłem ? sofy na korytarzach, wygodną salę gimnastyczną oraz ... kompletny brak ruchu ... Czy wygodniej i łatwiej zawsze oznacza lepiej ?